niedziela, 5 października 2014

Akcja ratunkowa "Łabędz"5.10.2014

Dzisiaj byłam zobaczyć rano jak się mają łabędzie i na szczęście młody żył i się w dobrze trzymał:)Jednak nie chciały wogóle podpływać tylko trzymały się innego brzegu.Jak odjechali karpiarze to tam podjechałam z siostrą.tego młodego cały czas odganiały.A samiec jak schylił się po ziele z wody to miał w dziobie żyłkę!Na szczęście nie zdążył odpłynąć i udało mi się go zmusić by bliżej podpłynął i wyciągnął szyję w moją stronę i po lekkim zamoczeniu się udało mi się chwycić żyłkę wystającą z dzioba i zabrać-na szczęście była bez haczyka. w drodze do domu trafiło nam się stadko bażantów w liczbie 13 osobników(foty dokument bo ciemnawo było)
Popołudniu zadzwonił Waldemar,że z Przemysławem się szykują do łapanki łabędzi,żeby przyjechać.to ja na rower 10min i byłam na miejscu.Ptaki ładnie wyszły na brzeg-na pierwszy ogień poszedł młody bez obrączki,która dostał dzisiaj:)
A potem przyszła kolej na młodego-tego udało się szybko uwolnić-zyłka była wokół dzioba.
A potem przyszła kolej na dorosłego samca-ten to potężny ptak i silny ale się udało go pochwycić i dłużej trwało jego uwolnienie-haczyk był wbity w szyję,trzeba był przeciąć haczyk by go wyciągnąć.ale się udało i ptaki szczęśliwe wróciły do wody:)teraz tylko kontrola jak młody będzie się czuł i oby nie było wiecej takich przypadków,choć z rano mówili,że inny młody był też zaplatany ale się uwolnił.Dodatkowo ci co wypływaja pontonami biją łabędzie wiosłami-tak mówił nam wędkarz.

8 komentarzy:

  1. Po prostu ludzka bezmyślność...

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też ostatnio pojawiły się bażanty... myśliwi z leśnikami wypuszczali w ubiegłym tygodniu... już dwa znaleźliśmy zjedzone przez lisy... Koło Raszowej widzieliśmy 18, ale to chyba miejscowe bo wybarwione dorosłe. Dwa lata temu wypuścili koło nas kuropatwy (około 20 sztuk), co dzień na spacerze z psem widzieliśmy pióra po kolejnych osobnikach, po 2 tygodniach nie było po nich śladu... Ale jak zapytasz miejscowych myśliwych o lisa, to żaden z nich nie widział... a jak śnieg leży to autostrady ze śladów można wytyczać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze że wszystko dobrze się skończyło. Ludzka głupota nie zna granic. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z przedmówcą. Ludzie to najgorsze zło tej planety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miały szczęście...dobrze, że dały się złapać.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze że tak to się dobrze skończyło,biedne ptaki takie różne niebezpieczeństwa na nich czekają .Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brrrr .... so sorry for the swan, but I'm very happy that they could ahlen. Fishhook out of his body Very nicely put on the photo and fortunately a good ending:-)

    OdpowiedzUsuń