czwartek, 22 sierpnia 2024

Sejmiki bocianie i obrączek czytanie-wieści z terenu.

 Oj jakoś z trudem przychodzi mi wymyślanie tytułów postów, wcześniej jakoś było łatwiej bo coś się zawsze wydarzyło co tytuł tworzyło:).Już myślałam, że ruja się skończyła u saren ale jeszcze pojechałam koło kapliczki i tak rozglądając się za bocianami zobaczyłam "parkę" i intruza ganiających się po łące, niestety odległość i zanim dotarłam w miarę dobry punkt to szybko się schowały choć akt udało mi się nagrać ale samo przeganianie drugiego kozła już nie a szkoda-ale to będzie wyzwanie na drugi rok o ile będą jeszcze sarny w okolicy i czas na foty.

poszukiwanie "panny"
A tu parka zakochanych

Pojechałam w stronę goldu-tu jak zawsze pusto:(Za to za goldem na łąkach buszujące dudki w rosie o poranku.
dudek
Wybrałam się na odrę po drodze para żurawi i 2 zające,fajnie dały się pofotografować,jakoś znowu ich więcej widać,może dlatego,że pola wykoszone i tylko do kukurydzy i soji mogą się schować.
zające dwa:)
Na polu za kukurydzą siedział błotniak stawowy- często tu widywany,niedaleko był lęgowy.
błotniak stawowy
Spędziłam trochę czasu nad odrą udało się zobaczyć rzadko już widywane barki na odrze, po przepłynięciu jej widać było że ryba zaczeła  żerować. Taka barka "rusza" dno co sprawia, że to co na dnie zalega podnosi się i miesza z wodą a to sprawia, że ryba rusza na żer. Wiele razy będąc z tatą na rybach właśnie po przepłynięciu barki czy większej łodzi ryba zaczynała brać.
rzadki już widok barki na odrze
Nad brzegiem rzeki spotkałam roślinę bodziszka łąkowego,w wodzie grzybienie białe ale jeszcze zamknięte częsciowo.
bodziszek łąkowy


grzybień biały
A w pobliskim rowie piękną strzałkę wodną. charakterystyczne  liście w kształcie strzały

Potem musiałam wracać do domu bo dzieciaki przyjechały ale nie wracałam na pusto bo pod krzakiem stał worek a w nim 80 puszek-jak nie zabrać takiego depozytu:)tym bardziej,że na tym odcinku to był jedyny śmieć.Z dzieciakami pojechaliśmy do kamienia śląskiego tam na stawie kaczki mandarynki (odczytane 2 obrączki) pięknie ryby górą "chodziły",
mandaryna intruz
Potem kolej na kosorowice ale tam tak na "szybko" głównie na kamienie.W drodze powrotnej na śluzę na kąty opolskie tam jak zawsze przy rurze ściekowej istnew capucino wypływa:(
to nie kubek z capucino a odra:(
Kolejnego dnia zrobiłam sobie objazdówkę pod kosorowice i na kopalnię.W zasadzie nic specjalnego nie było,na kopalni wygrzewający się padalec,odwiedziłam kruszczyki błotne przy siwym przy okazji trochę odkrzaczyłam stanowisko to głębiej ulokowane ale jeszcze raz muszę tam jechać.Odwiedziłam goryczkę krzyżową 3 pędy obżarte przez zwierzęta ale jest jeszcze kilka co wyda nasiona.
"bada" powietrze
Kolejny wypad wcześnie rano w okolice kapliczki na łąki za bocianami ale ten poranek był magiczny mgła i halo mgielne- drugi raz tak trafiłam to jest niesamowite i w tej spowitej mgle sarny i bociany no poprostu magia.Chciałoby się by ta chwila trwała w nieskończoność...
halo a raczej część-o pół godziny za późno



sarna we mgle

"parka"

z bocianem
Mgła jak i ta w zeszłym roku jakby za dotknięciem magicznej różdżki zniknęła a z nią znikła magia za to pojawiły się bociany i to ile a ze 40 ,więc zabrałam się za "czytanie" obrączek.
jeszcze zaspane boćki
Powoli zaczęły się rozlatywać po łąkach,w sumie odczytałam 12 obrączek .
młodzież poznasz po czarnym dziobie


Patrzcie umiem jaskółkę zrobić:)

tak nam nic nie ucieknie
Towarzyszyły im też czaple siwe chętnie polujące na turkucie (widziałam jak złapała)
widzę turkucia
Kolejny poranek już nie był tai magiczny choć mgiełka była to nie było to samo mimo,że jeszcze wcześniej przyjechałam.
ale klimat też był
Z tego co się dowiedziałam kilka działek zostało wykupionych przez jednego z przedsiębiorców co nie wróży nic dobrego ,niestety pan z którym rozmawiałam zapomniał co ma tu powstać ale tak naprawdę to koniec tego miejsca:(smutno się robi że coraz bardziej i w szybkim tempie tracimy takie tereny w imię rozwoju tylko cały czas zapominamy,że nie jesteśmy sami na tym świecie....Kolejny poranek na tym terenie i znowu czaple siwe i bociany ale tych mniej o połowę.
tym razem byla bliżej

Pochodziłam trochę wzdłuż rowu i udało się trafić na sporą populację jaskra wielkiego -miałam go w innym miejscu ale tam wyginął-dobrze ,że tu się ma dobrze ,rósł też dziurawiec skrzydełkowaty-z tym gatunkiem spotkałam się już na łąkach koło szczakla .
jaskier wielki

tu czapla pod światło
I jeszcze raz bociany-trza się nacieszyć do przyszłego roku:)
Kolejny wypad to z Marzeną i Robertem na płaskowyż ale jak zawsze luka w przelotach bocianów kilka w tym 2 martwe na polu-ciekawe czy przez trutki na myszy bo były jakieś różowawe płatki rozsypane na polu.
już nie poleci nigdzie....
Standartowo czajki,szpaki
jedna z wielu czajek
Pokazała się też sarna a potem odpoczywająca "parka"

fajna różnica w ubarwieniu
A najlepsza była sytuacja-przepatrując pola usłyszeliśmy głos przypominał żwirowca-szybko przemieszczający się ptak i dupa fota niewyraźna ale adrenalina nam została i myśl co to było.Pojechaliśmy do trawnik na drodze potrącony lis:(idziemy na łąki zobaczyć czy są bociany i nagle słyszymy znowu ten głos zbliżał sie robert mówi,że leci w naszym kierunku,nerwowo próbuję ustawić aparat co mi nie wychodzi cykam fotkę i okazuje się, że to nimfa hahaha
pseudo żwirowiec
Po tej porażce jakby z wszystkich uszło życie zniechęceni wracaliśmy do auta,na pocieszenie zobaczyliśmy dwa stadka kuropatw po ok 15 os.
jedno stadko


dwa z kilkunastu
Zatrzymaliśmy się koło naczęsławic zobaczyć na łąki bo tam kwitł goździk pyszny,poszłam zobaczyć ale łąki wykoszone,po drodze niezłe dzikie wysypisko jakiegoś ogrodnika bo dużo doniczek ale trafiły się worki z odpadami zwierzęcymi,eternit itp.Udało się też znaleźć porcelane z bogucic i wałbrzycha co oczywiście pojechało ze mną do domu:)To na tyle,resztę zostawię na kolejny wpis bo jakoś nie chce mi się  w tym tygodniu w teren ruszać ot na chwilkę na bociany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz