niedziela, 10 marca 2024

pierwsza dekada marca w obiektywie

 Zrobiło się ciepło i dłużej jest jasno to można w teren na dłużej jeżdzić:)Jak mam popołudniówki to przed pracą jest czas trochę się pokręcić po okolicy. I tak jednego ranka trafiłam na rudel saren wśród nich była jedna co miała białą plamę na tylnej nodze-ciekawe czy to wybrudzone w jakieś farbie czy ma taką "skarpetkę" swego czasu nagrywała się samica z taką plamą być może to jej potomek.

widać plamę na nodze
Sobota to szukanie wiosennych roślin i objazdówka terenu.Na czerwonych górkach kwitnie miodunka
miodunka
Obudziły się ślimaki winniczki:)

Wody nadal wszędzie dużo i takie rozlewisko się utworzyło się koło stawów.
Widać po piórach,że jest odwiedzane przez ptactwo wodne ale nie tylko.Zajechałam w boczną drogę koło torów-syf niesamowity:( ale runo czerwieniło się od czarek:)

Pod drzewem gromadnie rósł Czernidłak pniowy 




Podjechałam w okolice szczakla zobaczyć jak się ma lepiężnik-w zeszłym roku dziki mocno go zbuchtowały znacząco okroiły .Teraz jest małe poletko.

Las w butelce czyli "adaptacja" śmiecia przez naturę

Zachód słońca piątkowy.


A kolejna sobota to wypad w teren o 7 rano wsiadłam na rower i w stronę wygody-zahaczyłam o łaczkę storczykową zobaczyć co tam słychać.Na drzewie siedział srokosz i sobie podśpiewywał a jak nie śpiewał to kłapał dziobem jakby mu było zimno:)dość głośno to było słychać:)
srokosz raczej bez obrączek
W trzcinach za to śpiewał potrzos -fajnie się pokazał,co róż polował na owady.

Usłyszałam żurawie na innej łące i powolutku zbliżałam się do skraju by je zobaczyć.Były trochę niespokojne bo w pobliżu kręcił się lis przeganiany przez wrony siwe.



Potem przyleciał jeden i zaczęły się ganiać i se poleciały....No nic ruszyłam dalej.Zatrzymałam sie za gospodarstwem "weterynarza" bo ktoś pod drzewo podrzuciła siatki plastikowe,robiąc fotkę kątem oka zauważyłam jakby zrzuta jelenia i faktycznie to był piękny 12stak o wadze 2,35kg najcieższy jaki znalazłam:)
Zadzwoniłam do taty by po niego przyjechal bo przecież takiego ciężaru nie będę dzwigać bo bym musiała wracać do domu a to dopiero 9 była hehe.Przy okazji dałam mu butelki i puszki co już zebrałam dzięki czemu miałam pusty plecak na dalszą wyprawę.Tato wrócił do domu a ja pojechałam dalej na polu koło stawów żerowało 40 siniaków niestety powietrze mocno już falowało.



I jeszcze taki fajny kozioł wyskoczył z lasku.

I wiosenne kwiaty w pełni kwitnienia ziarnopłon i zawilec


I pień dębu potężnego zresztą-ile musiał widzieć przez te lata...
potęga i magia

A dzisiaj mimo kiepskiej pogody znaczy pochmurno to foty nie wychodzą ale jak to zawsze bywa fajne gatunki się pokazują i tak przy obwodnicy stadko 18 jemiołuszek.
siejemy jemiołę:)


Potem pojechałam w stronę malni bo mieliśmy ogarnąć 2 remizy z śmieci a po drodze zauważyłam dużego ptaka lornetka do oczu i to był bocian biały:)
jak zwykle aparat trochę nie trafił z ostrością.
Po "robocie" była karpatka i kawa u siorki:)zwiedzanie ogródka a tam stokrotki giganty i krokusy.


popołudniu skoczyłam z tatą na szczakla za wiele się nie działo ale plecak butelek wyjechał,poszliśmy na żródełko a tam spotkaliśmy właściciela terenu i tak się rozgadaliśmy ze zeszła godzina ale fajnie się rozmawiało.W miedzyczasie wjechało auto kombik chyba chcieli coś wyrzucić ale nas zobaczyli i odjechali i pojechali w drugą drogę.Na tamtej drodze w ostatnim czasie pojawiły się śmieci cmentarne i kupa słoików(chyba zostało to już uprzątnięte przez służby).W dzisiejszych czasach trzeba by było każde miejsce monitorować lub zmienić coś w systemie odbioru odpadów.Z drugiej strony co by się nie zmieniło to i tak znajdą się debile.To jeszcze knieć błotna i Śledziennica skrętolistna



To na tyle.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz