niedziela, 25 lutego 2018

Stawy milickie

Ech wymyśliłam sobie,że w sobotę odwiedzimy stawy milickie-wiadomo jakie temperatury zapowiadali ale to nic.Wstajemy rano pogoda względna ale zanim zjedliśmy śniadanie zaczyna padać śnieg-telefon do kuzynki jak u nich sytuacja-tam nie pada,zapada decyzja jedziemy:)Całą drogę co jakiś czas sypało ale pogoda się klarowała nie licząc przenikliwego wiatru.Pierwszy stop kawałek za Oleśnicą na polu kilkanaście łabędzi niemych a po drugiej stronie rudel saren:).Kawałek dalej 2 żurawie-fotka kiepska bo w aucie było ciepło i falowało powietrze-zresztą większość fotek tak wyszła bo nie zawsze chciało mi się z auta wysiadać:)
Jedziemy dalej w oddali widzimy lądujące gęsi-patrzenie czy nie ma bocznej drogi by się zbliżyć-jest wysiadam z auta i ide w pobliże gęsi-wiekszość śpi,sporo dolatuje ale nic co by było w kręgu moich zainteresowań.
Zawrotka do auta i jedziemy dalej kolejne stadko łabędzi niemych-jeden chyba zahaczył o druty bo było sporo piór:(Śnieg co jakiś czas się pokazuje...
Podjeżdżamy pod wzniesienie a od lewej biegną 2 jelenie,przebiegły przez drogę i udało się fotkę pyknąć:)
Dojeżdżamy do Duchowa a tam fajny wiatrak
Wiekszość stawów zamarzniętych tylko niewielkie oparzeliska na których mozna było spotkać ptaki.
Bieliki przysiadły na lodzie.
Trafiliśmy gdzieś w okolice Nowego zamku a tam taka fajna figurka
I takie ciekawe drzewo-jakoś tak urzekają mnie stare dęby-mają piękne korony.
Na Grabownicy przy mostku woda była wartka a zamoczone gałęzie oblepiły się lodem:)
Najwięcej czasu spędziłam przy łabędziach krzykliwych co prawda odległość bardzo duża i zasłaniały drzewa i trzciny ale coś tam udało się pstryknąć.Ważne,że można było posłuchać ich głosów.
Wypad udany choć nie wszystkie miejsca odwiedziliśmy bo brakowało czasu a jeszcze chcieliśmy pojechać do kuzynki w odwiedziny choć na 2 godziny.

niedziela, 18 lutego 2018

Pławniowice i Dzierżno

Dzisiaj rano postanowiliśmy skoczyć na większe zbiorniki i w zasadzie wyjazd stał pod znakiem zapytania czy ktoś coś wpisze do kartoteki awifauny śląska-wtedy byśmy wiedzieli,że zbiorniki są niezamarznięte i warto jechać:)Tak też się stało-wieczorem pojawił się wpis-więc decyzja była prosta:)Choć pogoda nie zapowiadała się rewelacyjna to i tak ruszyliśmy-chciałam przetestować nikona p 900-tak tak pisałam,że narazie nic nie kupię ale po recenzjach kolegi i tego,że przydały by się wieksze zoomy skusiłam się.Wsiedliśmy do auta i w drogę na wysokości Góry św.Anny zrobiło się ciemno jakby zapadał zmrok-mówię do siostry-chyba przejedziemy się tylko autostradą w te i z powrotem ale potem minęliśmy tą ponurą chmurę i było ciut lepiej.Jezioro pławniowickie w 80% skute lodem tylko na środku pas był wolny od lodu a tam tłoczyły się krzyżówki,jeden łabędź krzykliwy,nurogęś,mewy i kormorany.
Na kanale zobaczyliśmy pliszkę górską i piskliwca-ten bardzo rzadko zimuje.Foty kiepskie bo robione pod mostem.Ale przyznam,że filmiki wychodzą świetnie tylko statyw musowo mieć bo w rękach trudno utrzymać stabilnie aparat bynajmniej na pierwszy raz miałam z tym problem.
Jeszcze na drzewach ok 70 czeczotek ale nie zdążyłam zrobić foto bo 2 razy się zerwały,zrobiły kółeczka i poleciały na odległe drzewa.No nic obraliśmy kierunek na Dzierżno od strony Taciszowa.Po wejściu na wał trudno było szybko opanować sprzęt(postawić lunetę itp) by nie spłoszyć ptaków i zrobić względne fotki:)
Widok kaczej "zupy" z której próbowało sie wyłuskać jakieś inne gatunki nie był łatwy,zimno przenikało ciało(lżej się ubrałam licząc,że pogoda się wyklaruje jak w sobote)Ale powyższe foty mówią same za siebie-było warto.Szkoda,że wekeend taki krótki i trudno przewidzieć pogodę....

niedziela, 11 lutego 2018

Las,szczakiel,objazdówka

Na początku chcę bardzo podziękować Marysi z bloga Luna-malutka,która to właśnie namalowała przepiękny obraz z żurawiami-cudnie oddane detale pokazują niesamowity talent do malowania i choć sama się bała tego tematu to jednak jestem mega zadowolona z pracy.Dziękuję:)
A teraz czas na relację z terenu.Ostatni tydzień był słoneczny i prawie każde popołudnie po pracy spędzałam w terenie czy to na rowerze czy pieszo.I tak jednego dnia podczas spaceru jako pierwszy przed obiektyw wpadł lis:)miałam go jeszcze bliżej bo prawie na siebie weszliśmy on chciał wyjść na chodnik a ja wejść na polną drogę:)
Dalej spotkana pustułka-często tu przysiada-miała takie niższe suche drzewo ale jej wycieli na ognisko:(
Kolejny spotkany lisek a raczej 2.Fajnie jeden z nich szczekał:)
Dalej spacerowałam po remizach śródpolnych próbując coś ciekawego spotkać ale niestety tylko kolejny lis i 4 sarny.Czas szybko uciekał i trafiłam na zachód słońca.
W kolejnych dniach niewiele się działo dopiero w piatek skoczyliśmy po pracy na szczakla a tam na drutach myszołów.
Jak tylko weszliśmy na polną drogę widzieliśmy,że zaczynają zjeżdżać się myśliwi co oznaczało,że trzeba będzie uważać jak się z jakiego zakrętu będzie wychodzić czy krzaków-wszak ambon tam dostatek:(Po drodze widzielismy pojedyńcze sarny i słyszeliśmy biegnącego jelenia(strasznie hałasują jak pędzą przez las)
Sobota- to czas spędzony z tatą na objazdówce zbiorników-w zasadzie pustawo bo wszystko zamarznięte ale na stawach w kosorowicach zawsze są zbiorniki wolne od lodu i tam było sporo krzyżówek,cyraneczek,kokoszka,czaple siwe,kormorany,perkozki.Na potoku też były cyraneczki i 2 siwerniaki jak dobrze oznaczyłam.Wodę znacznie spuszczono.
Na brzegu stawu na mchu rosły berłóweczki-pierwszy raz je spotkałam:)
Na podwórko coraz więcej kocurów przychodzi co skutkuje wiecznie obsikanymi oknami w piwnicy i wszystko co na podwórku:((najgorzej w lato kiedy załatwiają się w grządki warzyw)-ten czarny przyszedł napić się wody z oczka.
A dzisiaj spacerek po lesie ale pustawo tylko strzyżyk postanowił pobawić się w chowanego:)

niedziela, 4 lutego 2018

Grabówka,szczakiel.turawa

Czas nadrobić zaległości w pisaniu:)W ostatnią sobotę z kolegą odwiedziliśmy Grabówkę-pogoda zwiastująca deszcz ale nam to nie przeszkadzało-szukaliśmy zimujących bekasików i kszyków.Idąc wzdłuż cieku wodnego natrafiliśmy na 2 bekasiki i kszyka-ptaki skryte i uciekają dopiero jak mało się na nie nie nadepnie:)Stąd brak fotek ów ptaków.Świetną robotę w tym miejscu robią dziki buchtując trzcinowiska tworzą małe oczka,które zapewne wiosną zaroją się od różnego rodzaju pokarmu dla ptaków zamieszkujących ten teren.Dbają też by trzcina zbytnio się nie panoszyła:)
Podjechaliśmy też od drugiej strony piaskowni,gdzie jeszcze nie byłam a teren równie ciekawy i bogaty jak ten,który znam:)trafiliśmy na czeczotki:)
Jest tam spory akwen gdzie są budki dla ptaków wodnych a o tej porze roku ciekawie wyglądają drzewa zalane wodą.
A w piatek po pracy skoczyłam na rowerek po moich okolicach i w zasadzie było "wybuchowo" bo jadąc polną drogą zobaczyłam puszkę,zatrzymałam się i jak się schyliłam za małą góreczką zobaczyłam niewybuchy no i zanim to wszystko pozałatwiałam to już słonko się schowało a teren ucichł.zebrałam tylko trochę puszek przejeżdżając przez las.
Sobota to poranek spędzony na "szczaklu" w nocy trochę mrozik przycisł i woda zamarzła a łabędzie jak lodołamacze cisły na przód:)
Słoneczko ładnie świeciło i zrobiło się ciepło.
Przy stawie czyże stadnie urzędowały na olchach:)
Na starych budynkach rozgościła się zanokcica murowa.
W okolicy coraz rzadziej koszone są łąki,na których po czasie zanikają ciekawe rośliny-czasem taka łąka zostanie skoszona i siano zostawione to też nie dobra praktyka.Na łące pokazanej na foto jeszcze 3-4 lata temu można było spotkać spore ilości krwiściągu a na nim modraszka nausitous-gatunek chroniony ale jak widać tam gdzie można w prosty sposób coś chronić tego się nie robi a próbuje się tworzyć sztuczne miejsca za sporą kasę-ech.Rośnie tam też turzyca drżączkowa ale ma coraz trudniejsze warunki bo opanowała to miejsce nawłoć.
A na podwórku powyłaziły krokusy i kwitnie hiacynt(pewnie te pędzone w sklepach nawet po wysadzeniu do gruntu "pamietają"czas kwitnienia)
A dzisiaj takim szybkim dogadaniem się z kolegami zorganizowaliśmy akcję sprzątania koloni mew i rybitw na zbiorniku turawskim.co prawda było tylko 5 osób ale udało nam się zebrać przyczepkę odpadów-udało się sporo żyłek i sznurków zebrać co cieszy bo ptaki bynajmniej nie będą się "łapać"-następna akcja w październiku na wiekszą skalę:)Jak widać nie zawsze liczy się ilość uczestników ale jakośc i poświęcenie idei:)