niedziela, 30 kwietnia 2023

Kolejne kilometry na rowerze:)

 Dość mocno eksploatuję mój rower bo mam urlop to trzeba wykorzystać czas na teren.Odwiedzam różne miejsca i tak na wajchach udało się trafić na smardza:)


Kolejny dzień to wypad na czerwone górki a po drodze koziołek


Pokazały się już motyle,choć pogoda też wstrzymała ten boom.

Wąsik zieloniaczek
Siadłam na ambonie licząc na to,że może jelenie wyjdą na rzepak ale niestety tylko sarny i to daleko,zrobiło się chłodno i postanowiłam jechać na szczakla tam pustawo.Tylko pseudowędkarze zostawili po sobie syf choć kawałek dalej jest kosz.Kilka worków wrzucone do ruin obok stawu:(.
tu byli pseudowędkarze

Pojechałam w las szukając końco kwietniowych roślin i ładny choć mikry czworolist pospolity rośnie spokojnie wzdłuż drogi tak samo jak konwalijka dwulistna.


Dalej pod dębami w tym sezonie bardziej okazała smółka leśna

Dotarłam do niewielkiego lasu gdzie pięknie rosną konwalie majowe ale też często są podrzucane śmieci-tym razem było czysto(dawno nie kontrolowałam tego miejsca).

Obrałam kierunek na lilię złotogłów i ciemiężyce zobaczyć jak się mają-świetnie 

lilia złotogłów

No i pogoda się popsuła i w drobnym gradzie wracałam do domu.Kolejny dzień to trasa rozpoczęła się od łąk koło kapliczki w stronę goldu-w trzcinowiskach na łąkach rozbrzmiewały trele brzęczek,rokitniczek,potrzosa istny ptasi chór.Na samym stawie 4 krzyżówki i samica szukająca miejsca na gniazdo:)
kaczki jemiołowe:)

dymówki wygrzewały się na trzcinowisku

Pojechałam w stronę odry za tzw gagarina a tam też pusto nie licząc piskliwca i łabędzia niemego.Oczywiście pseudowędkarz też był bo zostawił po sobie krzesło,żyłkę i śmieci-z ogniska wyciągłam  2 duże garście gwoździ:(



.Na zakolu zatrzymała się wyspa śmieci:(przy brzegu mnustwo drobin styropianu:(
skrawek śmietnika


Na starorzeczu łabędzica siedzi na gnieździe a trzcinowa drobnica głośno oznajmia swoją obecność.A i słowik w swoim rewirze:)
Nad odrą na suchym drzewie przysiadł dziecioł zielonosiwy.


I widoczek z odrą.


Pojechałam dalej wzdłuż odry-na tempelbergu pojawiły się tablice teren prywatny i taśmy na drodze gdzie wjeżdżali kładowcy i krosowcy.


Dotarłam do krępnej widok na piękny łęg.


Na stawach tylko 4 łabędzie i perkoz dwuczuby.Na wierzbę przyleciał krętogłów:)


kolejny dzień to wypad na kopalnię a tam też pusto,fajnie kwitnie groszek wiosenny


A wracając zajechałam w jedno miejsce i trafiłam na okazałe smardze:)


Sobota to szybkie sprzątanie na czerwonych górkach i wygodzie przy torach.Zebraliśmy 2 worki butelek,pół worka szyb(tego jeszcze trochę jest jak i umywalki i kineskop) i worek plastików-zupełnie inaczej teraz wygląda okolica:)a przy okazji poczynione obserwacje pary dudków.



widać różnicę w ubarwieniu:)

i koziołek

Tobie sprzątamy po śmieciarzach

I taka jeszcze fotka-z tego raczej nic się nie wykluje:)

czy wysiedzi?

To na tyle w kwietniu.


niedziela, 23 kwietnia 2023

Rowerowe eskapady dalekie i bliskie:)

 Wreszcie pogoda na chwilę się unormowała i wypady w teren da się zaplanować czy to blisko czy dalej.Jako,że mam wolne to rower jest w użyciu i to na maxa.I tak objazdówka po okolicy i spotkany zając.


Jakiś czas temu z centrum bioróżnorodności zwinęli asfalt i dosypali tłucznia-pojawiły się też tablice z ćwiczeniami:)Jeszcze trochę i kolejna część kamieniołomu zostanie zrewitalizowana:(dobrze,że kasy nie mają dużo to może obejdzie się bez masakry.



Jeszcze poranek był mglisty bo dopiero później wyszło słońce.Tego poranka buszowałam po zakamarkach Gogolina gdzie czasy prlu są doskonale widoczne jak i ery wejścia polski do uni kiedy to wszyscy pozbywali się rzeczy z domów(trafiają się z czasów wojny).Pod jedną z takich porcelanowych pokrywek chował się przed chłodem biegacz chyba zielonozłoty.


Sporo złomu wyszło jak i trafiły się popielniczki czy filiżanki-sporo czasu trzeba by to przeszukać dokładniej ale za każdym razem coś się trafi i trochę ubywa z lasu.Pojechałam do domu a po obiedzie znowu skoczyłam w teren tym razem bardziej pod kątem przyrodniczym.Pogoda była nie pewna bo jakieś chmury nachodziły ale najwyżej bym zmokła:)Na leśną drogę ktoś wysypał przyczepkę ziemi zmieszanej z gruzem i śmieciami:(


Dotarłam do czerwonych górek a tam spotkały się 2 rudle i doszło do walki między kozłami-szkoda,że pobiegły za górkę:(




Wracając na potężnym dębie wygrzewała się pszczolinka ruda



Kolejny dzień to wypad do lasu na kamień śląski prócz czubatki i łań:)




 nic inetersującego nie znalazłam to obrałam kierunek na kosorowice(tego dnia zrobiłam 54km) a tu pierwsze rybitwy rzeczne.


Na innym stawie była cyranka


Posiedziałam trochę nad stawem gapiąc się na rybitwy i wróciłam do domu. Wczoraj wypad na wygodę i znowu spotkany zając.



Podjechałam w jedno miejsce zabrać znicze co ktoś wyrzucił i wracając uwagę przykłuło coś w wodzie to był zrzut jelenia:)A drugi wystawał na polu:)

zrzut jelenia przeorany przez rolnika:)
A dzisiaj pojechałam na czerwone górki chciałam pofocić sarny ale rolnik akurat pole obsiewał 

Więc zabrałam butelkę plastikową i pojechałam w okolice torów w Jasionej a tam dudek żerował na poboczu i o mało nie został aniołkiem bo zderzyłby się z autem.

Zawróciłam i pojechałam w las i dotarłam do forneli chyba

Wyjechałam pod rozwadzą i wałem pojechałam w kierunku krępnej,po drodze fajnie podlane łąki a na nich ok 40 siewek bataliony,łęczaki i czajki była też krzyżówka -sołtys
mokro



Potem pokazały się żurawie
Fajny kozioł myłkus pasł się na polu.


Marzena zadzwoniła,że jest na krępnej to podjechałam do niej i poszliśmy na spacer z bafim.Nad nami pokazały się bieliki i w asyscie kruka i myszołowa odleciały dalej.


Ruszyłam w stronę domu i jeszcze tylko fotka bocianów w Obrowcu.


Jak na rowerowe wypady i tak dalekie trasy jakoś nie odczuwam tego w nogach ale jeździ się na spokojnie bez gonitwy-oby pogoda była nadal to trochę sobie pojeżdżę po terenie:)to na tyle