Wreszcie pogoda na chwilę się unormowała i wypady w teren da się zaplanować czy to blisko czy dalej.Jako,że mam wolne to rower jest w użyciu i to na maxa.I tak objazdówka po okolicy i spotkany zając.
Jakiś czas temu z centrum bioróżnorodności zwinęli asfalt i dosypali tłucznia-pojawiły się też tablice z ćwiczeniami:)Jeszcze trochę i kolejna część kamieniołomu zostanie zrewitalizowana:(dobrze,że kasy nie mają dużo to może obejdzie się bez masakry.
Jeszcze poranek był mglisty bo dopiero później wyszło słońce.Tego poranka buszowałam po zakamarkach Gogolina gdzie czasy prlu są doskonale widoczne jak i ery wejścia polski do uni kiedy to wszyscy pozbywali się rzeczy z domów(trafiają się z czasów wojny).Pod jedną z takich porcelanowych pokrywek chował się przed chłodem biegacz chyba zielonozłoty.
Sporo złomu wyszło jak i trafiły się popielniczki czy filiżanki-sporo czasu trzeba by to przeszukać dokładniej ale za każdym razem coś się trafi i trochę ubywa z lasu.Pojechałam do domu a po obiedzie znowu skoczyłam w teren tym razem bardziej pod kątem przyrodniczym.Pogoda była nie pewna bo jakieś chmury nachodziły ale najwyżej bym zmokła:)Na leśną drogę ktoś wysypał przyczepkę ziemi zmieszanej z gruzem i śmieciami:(
Dotarłam do czerwonych górek a tam spotkały się 2 rudle i doszło do walki między kozłami-szkoda,że pobiegły za górkę:(
Wracając na potężnym dębie wygrzewała się pszczolinka ruda
Kolejny dzień to wypad do lasu na kamień śląski prócz czubatki i łań:)
nic inetersującego nie znalazłam to obrałam kierunek na kosorowice(tego dnia zrobiłam 54km) a tu pierwsze rybitwy rzeczne.
Na innym stawie była cyranka
Posiedziałam trochę nad stawem gapiąc się na rybitwy i wróciłam do domu. Wczoraj wypad na wygodę i znowu spotkany zając.
Podjechałam w jedno miejsce zabrać znicze co ktoś wyrzucił i wracając uwagę przykłuło coś w wodzie to był zrzut jelenia:)A drugi wystawał na polu:)
zrzut jelenia przeorany przez rolnika:) |
mokro |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz