niedziela, 23 kwietnia 2023

Rowerowe eskapady dalekie i bliskie:)

 Wreszcie pogoda na chwilę się unormowała i wypady w teren da się zaplanować czy to blisko czy dalej.Jako,że mam wolne to rower jest w użyciu i to na maxa.I tak objazdówka po okolicy i spotkany zając.


Jakiś czas temu z centrum bioróżnorodności zwinęli asfalt i dosypali tłucznia-pojawiły się też tablice z ćwiczeniami:)Jeszcze trochę i kolejna część kamieniołomu zostanie zrewitalizowana:(dobrze,że kasy nie mają dużo to może obejdzie się bez masakry.



Jeszcze poranek był mglisty bo dopiero później wyszło słońce.Tego poranka buszowałam po zakamarkach Gogolina gdzie czasy prlu są doskonale widoczne jak i ery wejścia polski do uni kiedy to wszyscy pozbywali się rzeczy z domów(trafiają się z czasów wojny).Pod jedną z takich porcelanowych pokrywek chował się przed chłodem biegacz chyba zielonozłoty.


Sporo złomu wyszło jak i trafiły się popielniczki czy filiżanki-sporo czasu trzeba by to przeszukać dokładniej ale za każdym razem coś się trafi i trochę ubywa z lasu.Pojechałam do domu a po obiedzie znowu skoczyłam w teren tym razem bardziej pod kątem przyrodniczym.Pogoda była nie pewna bo jakieś chmury nachodziły ale najwyżej bym zmokła:)Na leśną drogę ktoś wysypał przyczepkę ziemi zmieszanej z gruzem i śmieciami:(


Dotarłam do czerwonych górek a tam spotkały się 2 rudle i doszło do walki między kozłami-szkoda,że pobiegły za górkę:(




Wracając na potężnym dębie wygrzewała się pszczolinka ruda



Kolejny dzień to wypad do lasu na kamień śląski prócz czubatki i łań:)




 nic inetersującego nie znalazłam to obrałam kierunek na kosorowice(tego dnia zrobiłam 54km) a tu pierwsze rybitwy rzeczne.


Na innym stawie była cyranka


Posiedziałam trochę nad stawem gapiąc się na rybitwy i wróciłam do domu. Wczoraj wypad na wygodę i znowu spotkany zając.



Podjechałam w jedno miejsce zabrać znicze co ktoś wyrzucił i wracając uwagę przykłuło coś w wodzie to był zrzut jelenia:)A drugi wystawał na polu:)

zrzut jelenia przeorany przez rolnika:)
A dzisiaj pojechałam na czerwone górki chciałam pofocić sarny ale rolnik akurat pole obsiewał 

Więc zabrałam butelkę plastikową i pojechałam w okolice torów w Jasionej a tam dudek żerował na poboczu i o mało nie został aniołkiem bo zderzyłby się z autem.

Zawróciłam i pojechałam w las i dotarłam do forneli chyba

Wyjechałam pod rozwadzą i wałem pojechałam w kierunku krępnej,po drodze fajnie podlane łąki a na nich ok 40 siewek bataliony,łęczaki i czajki była też krzyżówka -sołtys
mokro



Potem pokazały się żurawie
Fajny kozioł myłkus pasł się na polu.


Marzena zadzwoniła,że jest na krępnej to podjechałam do niej i poszliśmy na spacer z bafim.Nad nami pokazały się bieliki i w asyscie kruka i myszołowa odleciały dalej.


Ruszyłam w stronę domu i jeszcze tylko fotka bocianów w Obrowcu.


Jak na rowerowe wypady i tak dalekie trasy jakoś nie odczuwam tego w nogach ale jeździ się na spokojnie bez gonitwy-oby pogoda była nadal to trochę sobie pojeżdżę po terenie:)to na tyle


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz