sobota, 10 grudnia 2016
Emilówka,muna,szczakiel
Oj ostatnio nie mam natchnienia na pisanie-mało fotek do pokazania,ptaszęta wszystkie bardzo ruchliwe i przemieszczające się wysoko w koronach drzew.Siostra pracuje więc i czasu ma mniej a co za tym idzie zostaje mi rower do dyspozycji.Więc jak tylko ma dzień wolny i pogoda względna to staram się ją wyciągać w teren gdzieś dalej:)ale wpisik zacznę od odwiedzin "emilówki" swego czasu troszkę przymroziło,więc udaliśmy się na spacerek.widok na "emilówkę"
Obeszliśmy dookoła a po drodze w dole spotkaliśmy sarny-ta chyba nie bardzo wiedziała skąd dochodzą głosy bo patrzyła w prawo a my byliśmy na górze:)
Słońce powoli wychodziło i ładnie oświetliło szczeć owłosioną-rzadki gatunek w naszym regionie:)
Weszliśmy na drogę prowadzącą wgłąb tego terenu,po drodze spotkaliśmy rudzika-jak miałam tu zimowy karmnik zawsze przylatywały 2 i teraz też były:)
Zauważył,że jak przenosimy jakiś przedmiot(chcieliśmy trochę śmieci przenieść w jedno miejsce by zwierzyna miała więcej czystego terenu) to można tam znaleźć "robaczki" i tak trzymał się blisko nas co chwilę zlatując na miejsce z którego coś zostało zabrane:)Sosna z słońcem:)
znaleźliśmy też jakiś krzew w doniczce,podejrzewam budleję-jak zwykle trafiła do domowego ogródka i jak się okaże,że przeżyła i będzie to ona to już będzie ich 4:)
Dalej poszliśmy na przełaj przez pola i tak spotkaliśmy stadko mazurków i trznadli.
i sarenki
Kolejny wypad to do lasu w Munie oczywiście udało mi się siostrę zgubić jak zwykle:)Weszłam w piękny podmokły brzozowy las i w pewnym momencie usłyszałam dziki-po chwili zaczęłam się zastanawiać,że jakby co to nie bardzo jest gdzie się wdrapać na drzewo bo to przecież brzozy:)
Niestety dzików nie udało mi się sfotografować a potem zaczęło sypać śniegiem i wróciliśmy do domu.A na podwórku sierpówki odpoczywały po sytym obiedzie:)
Na początku grudnia na rowerowym liczniku padło 1000km od 17.08 czyli tyle zrobiłam od tego dnia:)A dzisiaj siostra miała wolne więc skoczyliśmy na szczakla połazić i może spotkać dziki.Jednak dzików brak choć teraz akurat trwa huczka-oczywiście się rozdzieliliśmy i siostrze udało się "upolować" tchórza:)Ona zawsze przynosi szczęście jak jest ze mną w terenie-zawsze coś ciekawego spotkamy:)
I tak sobie spacerując trafiliśmy na kwitnący wawrzynek wilczełyko-widać ciepłe dni sprawiły,że zakwitł dużo wcześniej niż powinien:)A było sporo kwitnących okazów:)
Wróciliśmy do auta i jeszcze podjechaliśmy zobaczyć na spore dzikie wysypisko(posprzątane)-po drodze dzięcioł zielonosiwy -niestety fota marna bo cały czasu uciekał na kolejne drzewa:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wycieczki nie powiem - ciekawe. Szczególnie ten tchórz. Bardzo miłe zdjęcia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak zawsze bogato, ja przytargałem ze śmieci ostrokrzew z jakieś innej niż moje odmiany, nie wiem czy odżyje, ale chciałbym.
OdpowiedzUsuńTchórzami strzelić nielada fart!
Dla widoku saren, rudzika, tchórza i kwitnącego wawrzynka też bym poszła na spacer, mimo moich problemów z chodzeniem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiekawe i ładne zdjęcia. Fajny wpis. :)
OdpowiedzUsuńAlso great to see the green woodpecker on the tree.
OdpowiedzUsuńPretty robin, doves and sparrows.
great for shooting together so many deer.
Boa tarde, suas fotos sobre a natureza são sempre maravilhosas, comsegue a perfeição.
OdpowiedzUsuńFeliz fim de semana,
AG
Piękne miejsce. Szczerze zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń