niedziela, 5 listopada 2017

Przejażdżka i łapanka

Wreszcie wczoraj pierwszy raz było słonecznie miały być rano porządki w ogrodzie,ale odroczyłam to na popołudnie by nie tracić takiej pogody- wsiadłam na rower i ruszyłam w teren-odwiedziłam kamieniołomy bo tam zawsze sporo ptaków się kręci z racji rosnących tam głogów,drzew owocowych,modrzewi,akacji-wszystko co posiada nasiona i jest pokarmem dla ptaków i ssaków.Widoczek na jeden z kamieniołomów:)
Myszołów grzejący się na słońcu.
Na modrzewiu dojrzałam wiewiórkę,która posilała się nasionami z szyszek modrzewia a bliżej korony drzewa siedziały krzyżodzioby świerkowe:)
Po tylu dniach opadów nie łatwo się poruszać po drogach rozjeżdżonych przez qładowców i niestety buty szybko były nasiąknięte wodą zmieszaną z błotem:(Na drodze wypatrzyłam grzejącą się dostojkę-widać jakoś przetrzymała te chłodne dni w dobrym stanie:)
Na pola wreszcie wyszły sarny choć bardzo płochliwe to jakiś kadr z daleka powstał:)
Choć plecak był już wypełniony do połowy butelkami i puszkami to i tak z takim obciążeniem ruszyłam jeszcze w las i to był dobry wybór bo w buczynie udało mi się sfotografować ramarię (Ramaria rubella.)-to jeszcze nie 100% oznaczenie ale jak by tak było to fajna obserwacja:)
Po buku wspinała się szczotecznica szarawka:)
W tak zwanej buczynie mamy jeszcze ostatnie stare drzewa(wiele z nich w tym roku wycięto) a na jednym z nich taki wątrobowiec Radula complanata - Usznica spłaszczona-była też na młodszych bukach-fajnie było spotkać ten gatunek bo go szukałam ale na brzozach:)
Jeszcze jesienne widoczki gdzie liście się przebarwiły ale jeszcze nie opadły i do tego słoneczna pogoda sprawiały,że nie chciało się do domu wracać a przecież ogród czekał.... A dzisiaj wpadliśmy z wizytą do kolegów na łapankę ptaków i było super choć był chwilowy nalot ptaszorów na siatki to wpadło 7 gatunków.Najciekawsze to grubodziób i samica gila-takie łapanki oprócz naukowych akcentów daja też możliwość zobaczenia z bliska szczegółów upierzenia,których nie zawsze jesteśmy świadomi,że są:)na początek grubodziób
Widząc z bliska dziób tego ptaka a także doświadczenia obrączkarza z jego siłą ściskową sprawiło,że nikt prócz niego nie odważył się wziąść go do rąk:)drugim ptakiem była samica gila-co się udało dostrzec ano po jednym czerwonym piórku w skrzydłach i choć w Colinsie jest to pokazane nikt do tej pory nie zwrócił na to uwagi:)
I jeszcze samczyk dzwońca-pięknie pokazane żółte ubarwienie:)
Na koniec wizyta u krapowickich uszatek-w stałym zimowisku niestety tylko jedna-w poprzednich sezonach je przepłaszano,wycięto drzewa na których siadały-teraz pewnie pochowane w iglakach...

4 komentarze:

  1. Uszatka! Ja chcę zobaczyć uszatkę albo jakąkolwiek inną sowę. Zazdroszczę też myszaka. A wiewióra śliczna. Nigdy nie widziałam krzyżodzioba.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale fajne zdjęcia i super na pewno przeżycia..ja mimo, że jestem miastowa to dusza mnie ciągnie w takie klimaty:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe zdjęcia,piękna wiewiórka i tak blisko być grubodzioba,super.

    OdpowiedzUsuń
  4. O tym czerwonym piórku pojęcia nie miałem, swoją drogą jak je dostrzec podczas obserwacji lornetkowej to nie wiem ;)

    OdpowiedzUsuń