Brak natchnienia na pisanie sprawiło,że mam spore zaległości z terenu.A staram się być dość często choć nie zawsze jest po co aparat włączać.To zaczynamy:w pewny sobotni poranek zrobiłam sobie rundkę rowerkiem kamieniołom,stepy,zakrzów,czerwone górki,szczakiel,łaczka storczykowa,dom.Na kamieniołomie sporo kwiczołów i kosów za sprawą pożywienia w postaci głogu,tarniny i ligustru.Mozna spotkać droździka czy szpaka wśród tej całej "bandy".
 |
taka banda kwiczołów w mglistym poranku
|
Dalej obchód nieużytku ale pustawo.Ruszyłam do Zakrzowa tam na wiejskim stawie ok 20 krzyzówek i 2 młode łabędzie-mam nadzieję,że ten staw w takim stanie zostanie bo plan betonowania i upiększania był jakiś czas temu.
Jadąc dalej zobaczyłam siedzące na drutach siniaki-daleko były ale dokument jest.
 |
siniaki trzy
|
dotarłam do czerwonych górek po drodze zgarniając parę puszek po piwie.
 |
tu pusto bo zamarznięte
|
Po drugiej stronie są łąki a tam pasło się 6 saren-poszłam tam pochodzić bo zimą lepiej bo nie ma liści i więcej widać.Tam spotkałam gile żerujące na nawłoci.
Dalej zajrzałam na łąki na wygodzie mokro jak diabli ale przy skraju łąki kwitła knieć błotna.
 |
coś się jej pomyliło
|
i szemrzący strumyk:)
łaczka storczykowa zarasta bo przez wodę nie da sie wjechać by wykosić i może być za niedługo po storczykach:(
 |
zarasta a obok najeźccy niecierpek gruczołowaty i rdestowiec::(
|
I tak po 6h dotarłam do domu.
W sobotę byliśmy na turawie-fajnie wodę spuścili i można było pochodzić po dnie.
 |
młody bielik
|
W innej części było jeszcze 5 bielików,czaple białe,czajki,wrony siwe,mewy białogłowe.Potem przyleciały gegawy w liczbie ok 350os i kilka zbożówek.Idąc takim błotkiem zobaczyłam żyłke i zaczełam ją zwijać i nagle pod rugiej stronie wyskoczyła z błota mewa-niestety martwa-ile musiała się nacierpieć zanim odeszła:(
 |
trudno było ją odplątać z tego. |
|
|
Potem telefon od siostry,która poszła z psem na pola-znalazła sarnę mocno odwodnioną i obsraną-niestety spychologia,kilka telefonów i nikt się nie spieszył by skrócić cierpienie.Myśliwy niby nie może bo miejsce publiczne(ciekawe,że wysiadka stoi przy samej drodze gdzie my byliśmy a 100m dalej ambona i jak polują to nie jest miejsce publiczne a jak trzeba skrócić cierpienie to już publiczne)-zawsze można zabrać zwierze w ustronne miejsce przeciez.Sarne przenieśliśmy na zaciszne miejsce przy polu i po 2h czekania odjechaliśmy bo nie mogliśmy już czekać dłużej.Smutne to ale póki nie otworzą ośrodka dla jeleniowatych to tak będzie się dziać.
A dzisiaj byłam z tatą na Krępnej choć szału nie było to coś się pstrykło.Po łęgu widać,że wody było dużo po powodzi bo jeszcze łąki podlane.Były czaple białe i siwe,kormorany,sikory,kowaliki,mysikróliki,kwiczoły i dzięcioły i tylko 6 saren.