czwartek, 2 października 2014
Takie tam pstryki cz.2
Dzisiaj zacznę od podsumowania sezonu motylowego,w zasadzie całego okresu kiedy zaczęłam fotografować motyle.Ostatnio kolega namówił mnie na zrobienie listy,przesiedziawszy przed kompem pół dnia udało mi się zrobić listę która liczy 280gat oznaczonych i jeszcze zostało dobre 50 nie oznaczonych.Wszystko pochodzi z naszych okolic tak więc można powiedzieć,że jest bogato,bo pewnie jeszcze dużo nie sfotografowanych lata:)Nie liczyłam też gąsienic,z których pewnie też coś jest czego nie mam w postaci motyla.
Na podwórku można jeszcze zaobserwować sporo motyli,które w tym czasie się pojawiają.U mnie gościł jeszcze fruczak gołąbek(Macroglossum stellatarum)
Tato jak był ostatnio na rybach to sfocił mysz,która podkradała mu kukurydzę z puszki(fajna reklama)
Byłam też popołudniu na stawach w Krępnej a tam po drodze myszołów(Buteo buteo)
bażant samiec
W rowie pływają "małże" znaczy czysta woda:)
I taka fotka wiciokrzewu o zmroku jeszcze kwitnącego:)
A czwartkowe popołudnie spędziłam na obrączkowaniu łabędzi na stawie "gold".Głównym celem była akcja ratunkowa łabędzi gdyż kolega jak tam był to widział 2 ptaki zaplatane w żyłke-dorosłego samca i młodego.Jednak młody sobie poradził a samca nie było.Nic dziwnego,że doszło do tego typu sytuacji jak przez 4 dni i noce odbywały się zawody 23 wędkarzy x 2 wędki to można było się spodziewać urwanych zestawów itp nie mówiąc o syfie jaki po sobie zostawili ech:(
rodzinka z polakiem młodym.
udało się zaobrączkować 5 młodych-jeden uniknął blaszki a próby ponownego wywabienia kończyły się tym,że pozostałe rodzeństwo zawsze robiło obstawę tego bez blachy:)
samica pilnowała by "dzieci" były grzeczne,jak i obrączkujący-raz dostał z skrzydła hehe
A tu rozmyślanie Waldemara nad nie złapanym łabędziem:)
A jedna dzisiaj odwiedziłam znowu staw gold i okazało się,że samiec ma przypon z kotwiczką wbity w szyję:(
To jakiś koszmar!kolejny młody łabędz z hakiem i plecionką w dziobie:(W ciągu 4 dni 4 łabędzie poszkodowane!ten młodziak jeszcze dzień wcześniej(do wieczora) nic nie miał a przyjechałam by złapać samca,którego nie było-okazało się,że młody potrzebuje pomocy.tylko nie chciał wogóle podpłynąć do brzegu bo reszta go przeganiała.Wątpię by dzisiaj jeszcze żył:(co gorsza żyłek musi być dużo bo łabędz pobierając kukurydzę z wody wyciągnął znowu żyłkę!.Kurczę pierwszy rok kiedy tak duża liczba młodych dożyła prawie lotności ma w tak głupi sposób stracić życie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A mi bażant dalej ucieka. Szkoda tego łabędzia:(
OdpowiedzUsuńFakt wędkarze też robią syf na całego - nie wszyscy, ale wielu, zwłaszcza tych "niedzielnych".
OdpowiedzUsuńŁabedzia nie udało się złapać i "zoperować"?
w tym dniu w którym byliśmy jego akurat nie było.A wczoraj nie było ekipy do łapania a ja sama się za to nie biorę w końcu to samiec silniejszy niż młode:)
UsuńSłusznie - raz oberwałem i wolę bez replayów ;-)
UsuńBardzo ładny blog Monika i jestem naprawdę piękna koliber motyl. Że mysz w kukurydzy jest bardzo ładny lol ... Świetna Raptor (Hawk lub Falcon?), Piękne bażanty i łabędzie. Mam nadzieję, że ma mi mężczyzna łabędź dobry z szyi!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Dobrze, że się udało powyciągać te żyłki i haczyki... Ja tam wędkarzy nie lubię, chociaż nie powinienem uogólniać, to jednak to co oglądam nad zbiornikami wodnymi po wizytach "miłośników rybek" od czasu jak się zabraliśmy za badanie ważek to przechodzi wszelkie pojęcie... Tak trudno zabrać ze sobą śmieci do domu... POTWORNE!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla obrączkarzy :-)