niedziela, 21 czerwca 2020
Emilówka,krępna
Wpisik zacznę od objazdówki po okolicy Choruli i emilowki.Wzdłuż taśmociągu jest fajny pas zieleni z różnymi roślinami jak żmijowiec,koniczyna,rozchodnik a na nich pokazują się motyle głównie ikary ale trafiła się też ważka lecicha południowa jak dobrze oznaczyłam:)
Dalej dotarłam na pola uprawne i polnymi drogami powoli poruszałam się na rowerze wsłuchując się w ptasi śpiew i rozkoszując się kwietnymi skrajami pól.Na szczęście jeszcze można znaleźć pola z minimalnymi opryskami gdzie pokazują się chabry,maki i maruna-cudnie to wygląda:)Na tyle,że lisek niczym rozmarzona "kobietka" szedł drogą beztrosko jakby mnie na niej nie było(nawet nie zauważył,że ktoś jest na drodze,filmik na kanale yt).
Podjechałam zobaczyć do remizy śródpolnej bo doszły mnie słuchy,że dzieje się tam coś niedobrego i niestety to była prawda-większość remizy została zrównana z ziemią i to w okresie lęgowym!śpiewał jeszcze słowik rdzawy na skrajnych drzewach,które zostały.To miejsce to także historia bo mieścił tam się folwark i niewielkie lotnisko.Tyle lat nie przeszkadzało ale przyszedł wielkoobszarowiec i zagarnia każdy cm ziemi-to samo robi z drugą remizą tylko po kawałeczku:(
Tym bardziej teraz gdy powstała obwodnica to zwierzęta mają gdzie uciekać-choć ostatnio 2 sarny straciły życie pod kołami osobówek:(
Odwiedziłam też emilówkę(skała) zobaczyć co z rdestowcem-na tych miejscach gdzie wcześniej "walczyłam" się udało-nie odrastają ale na trzecim miejscu gdzie trudno było dojść jeszcze kilkanaście roślin jest-tak więc trzeba było się nimi zająć-filmik instruktarzowy na yt(wpisać w wyszukiwarce moje imię i nazwisko).Mam nadzieję,że się uda i to będzie koniec chociaż widziałam,że przy familokach mają rdestowca w ogródku:(
Potem przeszłam się po dole wysypiska i ani litra wody-mało kiedy tak tu było-lata wstecz było wody jak w stawie.
A innego dnia wyciągłam tatę na ryby na Krępną-ja oczywiście poszwędać się:)Było warto choć fotki nie wyszły rewelacyjnie to samo obserwowanie było plastrem na duszę:)
I tak poszłam w kierunku "piaskowni"-tam jak to zwykle bywa każdy dół trza zasypać syfem no bo ma być równo:(i tym razem sporo gruzu/domowych gadżetów i odpadów roślinnych.Na taki gruz wyszła jaszczurka zwinka-jak się dobrze przyjrzymy to dostrzeżemy kleszcze na jego ciele.
Dalej na polu dostrzegłam przyczajonego zająca:)
Weszłam w łęg z łąkami i zaczęłam nagrywać sarnę-była dość daleko a ja stałam na drodze,gdy sarna weszła do lasu,odwróciłam się a na drodze stały bliźniaki-fota niewyraźna bo nie było czasu ustawić a i ciemnawo w tym miejscu było.
Poszłam dalej,zbierały się chmury i niby były jasne a grzmiało z każdej strony.Na jednym z stawów para perkozów dwuczubych prowadzała 4 maluchy.Musieli się na łowić by maluchy nie piszczały:)szukanie ryb
Ta dla mnie-dla dzieci mniejsze:)
Dzieci jeszcze chętnie korzystają z grzbietu rodzica i choć śmiesznie to wygląda jak taki duży klusek siedzi:)
Tam też pływał zausznik i na drugim stawie był drugi osobnik.Jeszcze ich tu nie miałam stwierdzonych.
Coraz bardziej robiło się ciemno i grzmiało,więc się spakowaliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną.ale oczywiście po drodze najpierw stop bo fajny koziołek się pasł.
A potem ta cudna chmura się pokazała-wiem jest to zwiastun jakiegoś gradu czy silnej ulewy ale czy nie jest piekna?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo lubię i podziwiam Twoje spojrzenie na przyrodę i miłość wobec niej. Zdjęcia jak zawsze są świetne, choć ten zając urzekł mnie najbardziej :D Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń