niedziela, 11 lutego 2024

leje,pada,leje....

 Ta zima strasznie deszczowa trudno o dzień bez deszczu. Wytrzyma kilka godzin i znowu jak nie leje to wieje i jak tu w teren się wybrać? Był taki czas bez deszczu(ledwie 2 godziny) więc wybrałam się w teren ,wschód słońca raczej taki na słoneczny wyglądał. Na alei lipowej trafiłam na wiewiórkę

kiepsko sobie canon radzi przy kiepskim świetle:(
Dalej spotkałam stadko gili ale ten brak światła:(
pan gil

pani gil

Trochę połaziłam ale potem zaczął padać deszcz i trzeba było wracać.Jeszcze fotka alei lipowej

Kolejne popołudnie wypad na wygodę i czerwone górki -tam para żurawi i stadko gołębi siniaków.
siniaki

I kwitnący fiołek polny
Niedzielna objazdówka koło obwodnicy i fajny rudel saren bo aż 21os.fotki też byle jakie bo daleko i brak słońca.



A w ten wekend też miało być bardziej pod kątem foto ale wyszło jak zwykle.Ale za wysypiskiem zobaczyłam myszołowa,jastrzębia a potem dorosłego bielika.

wzbił się ponad druty


Pokazały się już skowronki śpiewem oznajmiając swoją obecność:)
skowronek:)

Obrzeża centrum bioróżnorodności, które też powinne być "chronione" są niszczone-po co nie wiem,jak zwykle krzaki przeszkadzają a hałdy śmieci nie.....
krzaki są be....

Tu trochę drobnicy było jak mazurki ,trznadle czy sikory .Tego dnia było wręcz upalnie jak na 10 luty. Postanowiłam zobaczyć czy są świeże zrzuty śmieci z góry-wygląda na to ,że są:(Przez lornetkę wypatrzyłam wory z puszkami więc szybki nawrót i od strony kamieniołomu w to miejsce-zebrałam wór puszek, trochę złomu i miedzi .Zostawiłam depozyt bo na rowerze tego nie zabiorę i poszłam prowadząc rower dalej. Pod "maszynami" też było miejsce zrzutu śmieci i postanowiłam i tam zajrzeć .Oj znowu mnóstwo puszek:)Ale oprócz puszek trafił się niewielki talerzyk kryształowy i kilka innych rzeczy. Teraz  co robić ,jak to zabrać, plecak pełny puszek ,tu jeszcze z 50 leży ,torby brak-znalazłam jakąś podartą ale zmieściła urobek:)telefon do taty czy da radę przyjechać by zabrać puszki. Akurat wracali z mamą z terenu to podjechali a ja doczłapałam jakoś do auta. Poszliśmy po worek i złom .W domu przeliczyłam puszki i wyszło 379szt to póki co rekord.
tak tam wygląda jak na ogród botaniczny to mamy tu różne gatunki hihi
A i jeszcze pierwszy w tym roku motyl dzienny latolistek cytrynek:)
dobrze,że zechciał siąść:)

A dzisiaj mimo deszczu tacie się nudziło to wymyślił, że skoczymy na puszki -wysadził mnie przy rondzie na kamionek a sam pojechał na dzioły a ja szybkim krokiem ogarniałam obie strony drogi .Potem ominęliśmy dość duży kawałek bo nie było tam puszek i kolejny maraton pod kosorowicami. Tam sporo tego było:)Poszłam do lasu zobaczyć gdzie kruki się kręciły i znalazłam bebechy zwierzyny czyli nie chciało im się zakopać po upolowaniu dziczyzny:(ech....I idac do auta nad lasem przeleciało ok 40 krzyżodziobów świerkowych pokaźne  stadko .Lata wstecz to takie były na emilówce.W ogródku kwitną już przebiśniegi i krokusy też wylazły te, które mamy od lat. Niech ta pogoda się zmieni bo odkładam to co sobie zaplanowałam a jak przyjdzie wiosna to znowu będzie musiało poczekać do jesieni...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz