niedziela, 30 lipca 2023

końcówka lipca w terenie

 Wpisik zacznę od objazdówki gold,obrowiec,wygoda szału nie było z obserwacjami ale nad odrą wypatrzyłam na ostach zadrzechnię fioletową-coraz częściej ją można spotkać.


Zajechałam na starorzecze w Obrowcu a tam na polu para żurawi z młodym-udało się porobić fotki bo krzaki skutecznie mnie maskowały.



Na stawie we wsi kwitną lilie wodne a na liściach żerują szarynki grzybieniówki.



Takie fajne mam jeżówki-jeszcze mam pomarańczową i czerwoną:)taki przerywnik ogrodowy:)


Odwiedziliśmy z tatą stawy w krępnej tam tylko ptaki terenów polno-leśnych można spotkać bo wodnych brak:(na spalonym polu żyta żerowały gąsiorki-ostatnio jakieś fatum na te palące się zboża na polach:(




skok w krzaki:)
Wypatrzyłam też młodą kukułkę ale rodzica nie zidentyfikowałam bo za dużo drobnych ptaków latało w pobliżu.

W blak budzie czy jak to się tam nazywa klecanki zrobiły sobie gniazdo-a propos tego gatunku ostatnio mnie dziabnęła na kamieniołomie i w pierszy dzień nic nie było ale na drugi ręka spuchła i musiałam iść do lekarza-na szczęście po 2 dniach zeszła opuchlizna i nie trzeba było iść znowu:).Co ciekawe na podwórku mam ich sporo i nigdy nie było z nimi problemu nawet domek otwierałam w którym miały gniazdo.

Wracając do domu na polu pokazała się "parka" saren wszak to czas rui ale jakoś ich nie ma jak w poprzednim roku:(

niewyraźna parka bo już ciemnawo było

kolejny dzień to wstałam wcześnie i bez śniadania(te w plecaku) ruszyłam w teren szału nie było na łące storczykowej ślimak akrobata:)

Wracając złączki nad głową przeleciały żurawie

Zajechałam na kolejne łąkina lewo od szczakla tam prócz motyli też pusto.W oddali słyszałam ujadanie psa jakby za czymś gonił ,po jakimś czasie dalej to szczekanie raz się przybliżało raz oddalało. Co robić?pobiegłam w kierunku szczekania(z plecakiem,aparatem i lornetką nie takie proste) dobiegłam na drugi koniec lasu do szlabanów głos psa był blisko,przez drogę przebiegł bigiel to ten sam co już nie raz ganiał za sarnami w towarzystwie swoich "kolegów" tym razem był sam.Pobiegłam za nim prawie pod krępną szczekanie ucichło no to sobie myślę albo zwierz padł z zmęczenia bo na pewno pies nie odpuścił. Przedzieram się przez las te ścięte drzewa nie ułatwiały zadania i nagle znowu slyszę szczekanie tym razem zbliża się do mnie ,kucnęłam minęła mnie sarna ledwie utrzymująca się na tylnych nogach:(odczekałam chwilę i grubą gałęzią z całej siły uderzyłam w drzewo i gwizdnęłam takim przeraźliwym głosem .Pies odpuścił i chyba zwiał do domu to pies z strzebniowa..Więcej nie było słychać ujadania więc wróciłam do roweru cała mokra z rosy.Chwilę postałam na słońcu trochę przeschłam i ruszyłam dalej.W wielu miejscach posiano słonecznik no i jak tu nie uwiecznić:)


Chmura nadciągała to skierowałam się w stronę domu.popołudniu skoczyliśmy na kople -ja poszłam połazić po zrębie-uzbierałam plecak puszek a potem przyszła ulewa i nim tato dotarł do auta to mi się zmokło:)
pada
A dzisiaj też wstałam wcześnie ale nie aż tak i ruszyłam na kosorki Po drodze nic nie było ciekawego a na kosorkach  jak zajechałam na siódemkę to wilgi szalały na drzewie.
jak zawsze od d...strony

pojechałam dalej na drutach siedziała turkawka w towarzystwie szpaków.
Na kolejnym stawie kilka perkozków.

A na drodze dudek
Przeszłam się wzdłuż rzeczki a raczej ścieku bo woda tam już dawno nie płynie a jedynie to co oczyszczalnia wypuszcza.Na polu obok "pasły " się zające.

A na trawie przysiadł na chwilę fruczak gołąbek

Z drugiego pola poderwały się czajki.

A przy rowie przysiadła lecicha południowa.

Dalej już niewiele się działo i postanowiłam wracać powoli bo Marzena zapraszała na ciacho:)Mijając mostek zobaczyłam że na ściekach żerują kszyki i samotniki powolutku zeszłam z roweru przycupnęłam i czekałam aż wyjdą ptaki żerować:)






I to na tyle.oby pogoda była łaskawa to trochę pojeżdże po terenie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz