wtorek, 19 sierpnia 2014

PiDżi czyli płaskowyż Głubczycki 19.08.2014

Dzisiaj tak w zasadzie nie planowany wyjazd na płaskowyż ale mieliśmy sprawę do załatwienia w tej okolicy więc padło na dziś.I jak zwykle było warto-trasa zaczęła się od okolic Kazimierza a tam spore stadko czajek ok 100os i 2 bociany białe,dalej wjechaliśmy na górkę co by lepiej wszystko widzieć i mym oczom przez lunetę ukazał się kurhannik-no to ja niewiele myśląc luneta i aparat w rękę i bieg przez skoszone pole ale w połowie drogi zauważyłam jak myszołów przegania owego drapola i toczą wojnę powietrzną po czym on znowu siada ale na drzewie-ładnie było widać spód ptaka i nie mam wątpliwości,potem do tej dwójki dołączyły pozostałe ptaki jednak kurhana wygoniły w siną dal.Zostało na niebie 10 ptaków w kominie powietrznym i 4 pustułki polujące na myszy. Dalej objechaliśmy Gosięcin,Milice i dotarlismy w okolice Trawnik no tam można było zobaczyć pierwsze bociany,było ich 5 w tym jeden z metalową obrączka ale nie odczytaną.
Potem trafiło się kolejne stadko czajek też ok 150osobników odpoczywało na polu a między nimi buszowały szpaki.
Kolejny postój to zauważyłam stadko bocianów i mew dużych,więc tam wjechaliśmy.Siostra te co widziała naliczyła 18 ale zapewne było więcej bo jak sie poderwały to zza górki wyleciało jeszcze kilka:)
No i najlepsza miejscówka gdzie boćki były spokojniejsze a i trafił się rodzynek:bocian z czarnym plastikiem i na drugiej nodze z kolorowym oznaczeniem.Niestety plastika nie odczytałam bo poszedł sobie za daleko,widziałam,że coś jest napisane ale cały czas chodził i nie dało się odczytać.
Na koniec jeszcze błotniak i srokosz z swoją zdobyczą(fotki rozjaśniane bo deszcz padał).Wypad udany jak zwykle,udało mi się zobaczyć spore stadka bocianów białych z czego jestem zadowolona.

12 komentarzy:

  1. Jak zazdroszczę tego kurchannika - nigdy nie miałam okazji spotkać. I poza tym tyle drapoli w jednym miejscu i to bez padliny to szczęście. Czajki superaśne, u mnie ich niewiele a ten srokosz wyczesany. Wspaniałe gatunki. Owocny wypad jak widać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest piekne miejsce,obfitujące w drapole ale ma być zawiatrakowane:(to pewnie się wyniosą z tego miejsca:(pozdrawiam

      Usuń
  2. dobrze, dobrze, trza czesać plaskowyża zanim nam go nie zawiatrakują. Nie masz żadnej foci kurhana?
    O boćka z kolorową kombinacją gdzieś pytałaś? Jak nie to do Achima można wysłać, on bocianiarz przecie.
    Aaaaa, mała erratka odnośnie "naszej" (Waldkowej najbardziej:-)) ) nazwy Płaskowyżu Głubczyckiego; to leci PiDżi a nie PiDzi :-)
    "pidzi" bardziej brzmi jak zapis głosu kontaktowego jakowejś pliszki żółtej :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz coś tam mam ale nic z niej się nie wyciśnie bo na zoom 57 i falujace zleksza powietrze nie dało dobrego efektu:(A potem to wolałam patrzeć przez lunete niz pstrykać.Ale na bank kurhan(jak w zeszłym roku).Porównaliśmy z książką i sie zgadza-nie ma mowy o pomyłce:).A bociek szwedzki bynajmniej ta kombinacja-zobaczymy co polring pokaże:).I sorki za błąd w nazwie:):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiam :) Jako fanka tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurhannika zaliczyłaś? No to pięknie... Wyjazd bardzo udany. Zdjęcia ładne... No i nasz ulubiony drapieżnik się pojawił - srokosz :-).
    Trzymaj się ciepło!
    Michał i Piotrek, koledzy z Annabergu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaliczyłam ale foty straszne i nie chcą mi go uznać.ale co tam ktoś go jeszcze znajdzie w tym roku:)Mi tam nie zależy.a srokosz rzeczywiście fajnie mi się trafił szkoda,że słońca nie było jak zwykle zresztą.pozdrawiam

      Usuń
    2. a mamy taka kartotekę gdzie wpisujemy dane z obserwacji i po moim opisie nie są pewni.No ale się nie dziwię bo takie ptaki najlepiej mieć udokumentowane i tyle a,że nie jestem ornitologiem tylko obserwatorem to też inna wiara.A wiadomo ze w terenie nie wiadomo co robić czy fotki czy gapić się przez lunete by zobaczyć jak najwięcej szczegółów.Nieważne:)Nie zalezy mi.

      Usuń
  6. Bardzo ciekawa foto relacja .
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń