piątek, 24 kwietnia 2015
Spacerek,czerwone górki,obrowiec
Zacznę od spacerku-przemierzyłam spory kawał lasu górażdżańskiego w poszukiwaniu owadów ale niewiele trafiłam,nie ma jeszcze tego boomu.Za to widziałam wiewiórkę rudą co ciekawe po drugiej stronie torów,które oddzielają las jest też wiewiórka ale czarna:)
Niezliczone ilości ptaków śpiewających,noszących materiał na gniazdo,najwięcej zięb,pierwiosnków,bogatek i modraszek ale trafiłam też na 2 czubatki,2 parki raniuszków,strzyżyki,sójki.W zadrzewieniu śródpolnym pięknie śpiewały piegże.Pod wieczorkiem jak rower był zrobiony pojechałam zobaczyć na stosy drewna czy coś nie łazi ale były tylko ścigi purpurowe(Pyrrhidium sanguineum)
Stosy szybko są zabierane z lasu i obawiam się,że w tym sezonie nie zobaczę wielu gatunków:(
Wczorajszy poranek to znaleziona na podwórku Scoliopteryx libatrix(Szczerbówka ksieni)-zimują jako dorosłe osobniki.
Potem pojechaliśmy na szczakla bo koło mojego domu ruszyła budowa domu i strasznie śmierdziało lepikiem:(ech 15 lat był tam sad a teraz będzie dom-koniec spokoju:(
Najpierw poszliśmy na "czerwone górki" po drodze znalezliśmy bratki-fajny miał kolor to w drodze powrotnej go zabraliśmy.Na stawach jak zwykle błotniaki stawowe,w 3 miejscach odzywały się wodniki,były też kokoszki,perkozki,łyski i para łabędzi na gniezdzie.Pierwsza kukułka słyszana,krętogłów dał się sfocić,była też świstunka leśna i chyba kumak(żaba) się odzywał.
Na szczakla szliśmy inną drogą niż zwykle i w rowie trafiliśmy na żaby wygrzewające się na styropianie(syf jak zwykle).
Z tegoż rowu wyłowiliśmy 22 puszki te żubry chodzą wszędzie hehe:)
Po południu pojechałam z tatą i bratem na ryby-ja oczywiście połazić ale jeszcze zanim pojechaliśmy to dokończyliśmy wędzenie kiełbasy i przy okazji sfociłam jaskółkę.
Połaziłam trochę wzdłuż odry z ciekawszych muchołówka białoszyja-fajnie się odzywała,bażant,sarny i pozostała drobnica.z roślin to skrzyp,dąbrówka rozłogowa,fiołki i inne.
Ładnie zachodziło słońce i wieczorem przy ognisku,pieczonej kiełbasce i kartoflach przypomniały mi się czasy jak jezdziliśmy na wakacje na wieś i robiliśmy co 3 dni ogniska.
wieczorem zaczęły latać nietoperze,odzywać się rzekotki i ropuchy zielone,łabędzie przepływały to w te to z powrotem:)Odezwał się puszczyk i coś przeleciało jak było ciemno ale tego głosu nie znam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tyle się dzieje i tak szybko zmienia, że w zasadzie każdego dnia można by coś nowego i ciekawego fotografować :)
OdpowiedzUsuńO tak zwłaszcza po deszczu wszystko dosłownie rośnie w oczach:)pozdrawiam
UsuńPrzepiękny zachód, u mnie słońce inaczej zachodzi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Fajna fotka z żabami - 6 sztuk na jednym kawałku styropianu?! :-). Genialne! Zrobiły sobie żabki tratwę :-). A te kiełbaski chyba nieziemsko smakują, co? Aż tu czujemy jak pięknie pachną...
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu!
Pozdrowienia
Żab było więcej ale uciekły:(O tak kiełbaski i szynka niebo w gębie bez chemii-tak będziemy wędzić raz w miesiącu.pozdrawiam
UsuńWitaj Monika,
OdpowiedzUsuńbardzo ładne, że już umieścić tłumaczenie na swoim blogu. Dziękuję.
Wiewiórka Bardzo lubię widzieć, ale także twój owady i ćmy. Wspaniały, gdy widzę jelenia:-) Żaby, jaskółki i inne ptaki. W wędzone wyglądają pyszne. Ty na twoim ojcem na ryby, ale tak pyszne kiełbasy nie będę spędzać Altos:-)
Dziękuję Helma:)
Usuń