sobota, 29 marca 2014
Gogoliński smieć i stawy milickie.
W piątek znowu odwiedziłam gogolińskie wysypisko,ptaków mniej ale 3 godziny lukania dały 5 nowych odczytów plastików i jeden z poprzedniego wypadu.Tym razem brak słońca był na plus bo światło się nie odbijało i fotki obrączek wychodziły,ba nawet jak mewa siadła na słupie można było blachę odczytać ale nie chciały współpracować(znaczy obracać obrączką)i tylko 2 ostatnie cyfry się dało odczytać:)W poniedziałek znowu tam zawitam:)
A sobotni dzień spędziłam na stawach milickich-grabownica,stawno i okoliczne stawy.ale to już nie to co pierwszy raz tam przyjechałam od ptaków aż się gotowało,pływały blisko brzegów a nie jak teraz z dala od ludzi:(. Było trochę gęgaw,perkozów dwuczubych,płaskonosów,krakw,cyranek,świstunów,łabędzi niemych,2 krzykliwe(odczytana obroża),głosy bąków,kilka czapli siwych,3 gatunki dzięciołów,drobnica wróblowa,śmieszki.w drodze powrotnej kilka bocianów na gniazdach.Jedynym miłym wrażeniem była para żurawi jeszcze w mglistym poranku żerująca z gęgawami na polu przy drodze.A tak to spore rozczarowanie-chyba za dużo sobie wyobrażam ale pospolitych ptaków było tyle co kot napłakał:(
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz